Jak rozmawiać z partnerem… żeby się nie rozwieść

Małżeństwa dzielą się na szczęśliwe i trwałe, nieszczęśliwe i trwałe oraz nieszczęśliwe, w przypadku których rozwód jest tylko kwestią czasu, o czym małżonkowie sami jeszcze nie wiedzą. Pierwszy wariant zdarza się rzadko. Drugi jest chyba w przewadze. Trwa wyłącznie z powodu lęków obojga partnerów, bojących się samodzielności, poczucia winy, samotności, złości partnera czy po prostu zmiany i swojej odpowiedzialności za własne życie. Strach jest silniejszym spoiwem ludzkim niż miłość. Niekiedy bywa wtedy tak, że związek nieszczęśliwy i trwały, nagle, ku zaskoczeniu wszystkich, włącznie z porzuconym małżonkiem, przeobraża się w model małżeństwa nieszczęśliwego, dążącego do rozwodu. Najczęściej ma to miejsce, gdy jeden z partnerów znajdzie sobie alternatywny bufor bezpieczeństwa w postaci nowego związku. Niemniej otoczenie bywa zdziwione: „No ok, trochę się spierali, ale które małżeństwo się nie kłóci?”, „Może i na niego narzekała, ale przecież na babskich spotkaniach wszystkie to robimy”. Lata to trwa, taki jest standard, ale wszyscy zdziwieni, że prowadzi do rozpadu związku. Prowadzi? Nie. To nie są przyczyny. Narzekania, spory, napięcia to już efekt, którego zwieńczeniem jest rozwód. Efekt czego? Przyczyny leżą zupełnie gdzieś indziej.

Ludzie żyją ze sobą nawzajem w ogóle się nie znając. Wymieniamy uwagi o prowadzeniu domu (kto ogarnie zakupy, a kto dzieci), albo pretensjami o niespełnione i najczęściej niewyrażone oczekiwania, a rzadko która para rozmawia o swoim wewnętrznym świecie, o emocjach, o swojej perspektywie na wszystko co się dzieje. Bez tej wiedzy, zaczyna nam się wydawać, że partner i w ogóle ludzie powinni na wszystko patrzeć tak jak my, czuć tak samo jak my i myśleć identycznie. Gdy okazuje się, że tak nie jest, to jesteśmy zaskoczeni i oburzeni. Oceniamy, że z nim „coś nie tak”. Tymczasem im lepsza znajomość siebie nawzajem, wiedza o tym czego nie widać i co jest najbardziej chronioną przez nas, bo najbardziej podatną na zranienia, częścią nas, stanowiącą o naszej indywidualności i wrażliwości – tym większe zrozumienie i empatia wobec siebie nawzajem. A jak zrozumienie i empatia to i cierpliwość oraz czułość zamiast złości i pretensji. Otwarte, szczere rozmowy są więc fundamentem relacji międzyludzkich. O czym? O wszystkim co nam się zdarza w codziennym życiu, ale od strony emocjonalnej i z pokorą. O tym co nas denerwuje i dlaczego, czego oczekujemy i o tym dlaczego co nas blokuje, by spełniać jakieś oczekiwania. O tym co lubimy, czego nie lubimy, jak się czujemy, gdy partner obarcza nas winą albo chodzi z nosem na kwintę. Różnić się będziemy na pewno. Nie ma co liczyć na to, że partner będzie się zapatrywał na wszystko tak samo jak my i nie będziemy zmuszeni do żadnego wysiłku, aby zaakceptować różnice między nami. Ale wiedza o tym dlaczego partner reaguje w sposób negatywnie przez nas odbierany, może ułatwić nam wspieranie go w trudnych dla niego momentach dnia codziennego, również w spełnianiu naszych oczekiwań. Wzajemne zrozumienie wyzwoli odmienny, życzliwszy sposób komunikacji między Wami.

Zastanawiacie się jak zacząć inaczej rozmawiać? Jak zachęcić partnera do otwierania się i jak samej przestać się bać być zupełnie szczerą? Wiem, to nie jest łatwe, jeśli nikt nas tego nie nauczył w dzieciństwie. Zapraszam do kon-taktu, poprowadzę Cię tą drogą, bo sama nią przeszłam. Ten jeden ruch może przeobrazić Twój związek w prawdziwie szczęśliwy i trwały 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.